Dr Martyka krytycznie o maseczkach i kwarantannie. „Mój tato zmarł na infekcję wirusem i nie zmienia to mojego podejścia”
Kierownik oddziału obserwacyjno-zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej dr Zbigniew Martyka w wywiadzie dla radia RDN Małopolska podkreślił, że zakażenie koronawirusem, jak również innymi wirusami – należy traktować zdroworozsądkowo.
– Trzeba się zastanowić: Mamy się bać? Mamy wpadać w panikę? Czy mamy być po prostu ostrożni? – pyta Martyka na początku wywiadu zapytany o drugą falę koronawirusa.
Lekarz z ziemi sandomierskiej od samego początku pandemii wykazuje się zdroworozsądkowym podejściem do nowego wirusa i przestrzega przed koronapaniką.
„To niej jest sytuacja szczególna. Z koronawirusami mamy do czynienia od dawna”
– Zwykle w sezonie jesienno-zimowym mamy więcej infekcji. Przypomnę, że spośród wielu grup wirusów – koronawirusy to od 5 do 15% wszystkich infekcji wirusowych. Mieliśmy z nimi do czynienia już od dawna, nie tylko teraz. A wirusy są różne, mutują, zmieniają swoją strukturę antygenową, mogąc powodować odmienne dolegliwości i w różnym nasileniu, zależnie od tego, na jaki organizm natrafią – mówił w wywiadzie Martyka.
„Należy skończyć z kwarantanną. Nigdy wcześniej jej nie stosowaliśmy”
Redaktor zapytała dra Martykę o to, co sądzi o skróceniu przez rząd czasu kwarantanny do „jedynie” dziesięciu dni.
– Co do skrócenia czasu kwarantanny – uważam, że powinniśmy traktować pacjentów z objawami infekcji tak jak to robiliśmy we wszystkich infekcjach przez minione lata. Czy wówczas ktoś ich odsyłał na kwarantannę, choćby 10-dniową? Dopóki człowiek czuł się chory, to zostawał w domu. Jak minęły objawy chorobowe to wstawał z łóżka i stopniowo zaczynał normalną aktywność. Gdy był po chorobie osłabiony, to zostawał dłużej na zwolnieniu. Więc jeśli osoby, które będą miały objawy infekcyjne będą tak traktowane przez lekarzy pierwszego kontaktu, to nie powinno być żadnych problemów z niewydolnością służby zdrowia – odpowiedział lekarz.
W dalszej części wywiadu dr Martyka powrócił do kwestii nadzwyczajnego traktowania pacjentów z koronawirusem.
– Mogę tylko dodać, że najprostszym i najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby zaniechanie wszelkich testów, izolacji i kwarantanny a w miejsce tego zajmowanie się tylko chorymi, którzy wymagają pomocy medycznej ambulatoryjnej czy nawet hospitalizacji (w każdym szpitalu, już nie tylko w jednoimiennym) – mówił.
„Mój Tato zmarł po infekcji wirusowej […] ale nie zmienia mojego podejścia do problemu”
Redaktor przypomniał doktorowi, że odnotowuje się śmiertelne ofiary zakażenia koronawirusem.
Lekarz potwierdził, że są osoby, które są w tzw. grupie ryzyka i mają słabszą odporność, jednak również to nie jest niczym nadzwyczajnym.
– To, że są regiony czy grupy ludzi, w których poważne powikłania lub śmiertelność jest duża świadczy, że są dodatkowe predyspozycje do powikłań, inne czynniki nakładające się na zakażenie, a które nie występują tam, gdzie śmiertelność jest znikoma. Czy łatwo mi mówić? Mój Tato zmarł po infekcji wirusowej, więc mnie to też dotknęło, ale nie zmienia mojego podejścia do problemu jako całość – powiedział Martyka.
„Zdroworozsądkowo to nie znaczy lekceważąco”
Dziennikarka zapytała lekarza co oznacza „zdroworozsądkowe” podejście do pandemii.
– Zdroworozsądkowo to znaczy, że powinniśmy stosować zasady bezpieczeństwa proporcjonalnie do stopnia zagrożenia. Brak tego rozsądku daje w efekcie nadmierne ograniczenia, wzbudzanie lęku, paniki w stosunku do choroby, która tak naprawdę nie zwiększyła ogólnej śmiertelności na świecie podczas gdy w stosunku do innych chorób – podobnych lub bardziej groźnych nie stosuje się już tak restrykcyjnych zaostrzeń. – odpowiedział Martyka.
Lekarz dodał również, że na koronawirusa nie należy patrzeć ze strachem, tylko tak, jak na każdą inną chorobę,
– Jeśli mam objawy infekcyjne to nie idę do pracy, żeby nie infekować otoczenia, nie odwiedzam starszych rodziców, a przynajmniej nie zbliżam się do nich za bardzo. Przecież sama Pani wie, jak do tej pory to wyglądało. Mówiło się: „nie zbliżaj się do mnie bo mnie jakaś grypa bierze, albo mam katar”. I to było normalne. Gdy objawy ustępowały to wracaliśmy do normalnego trybu życia. Robiliśmy to z własnej woli, z poczucia odpowiedzialności za innych a nie dlatego, że ktoś nas zmuszał administracyjnie do kwarantanny i groził karami – wyjaśnił specjalista.
„Ludzie boją się kwarantanny, a nie koronawirusa”
Martyka krytykuje również pomysły ograniczania wesel. Według niego obecnie ludzie nie boją się zachorowania na weselu, tylko ewentualnej kwarantanny. Uważa również, że pomysł zakazu seniorom udziału w weselach jest kuriozalny, bo oni zazwyczaj i tak siedzą na swoich miejscach i nie tańczą.
– Znowu wrócę do wesel w sezonie grypowym – czy zabranialiśmy seniorom uczestniczyć w takich uroczystościach? – zapytał retorycznie lekarz.
„Grypa jest cięższa od koronawirusa”
Dr Martyka instruuje również jak nie wpaść w tzw. „koronapanikę”. – Jak nie panikować? Trzeba sobie zadać pytanie: co mi grozi? Czy jest jakaś poważna różnica między zainfekowaniem koronawirusem a wirusem zwykłej grypy? W zdecydowanej większości przypadków (co nie znaczy, że zawsze) grypa przebiega ciężej. A przecież nikt do tej pory nie wpadał co roku w panikę, że zbliża się grypowy sezon. – powiedział w wywiadzie.
„Jakbym zachorował, to wziąłbym kilka dni wolnego”
Lekarz stwierdził w wywiadzie, że gdyby sam zachorował, to potraktowałby koronawirusa jak każdą inną chorobę.
– Stosowałbym takie środki jak się stosuje przy grypie. Wziąłbym kilka dni wolnego i leczył się w domu. Gdyby dolegliwości się nasilały, to oczywiście trzeba by było zrobić badania (CRP, morfologia krwi, ew. RTG kl. piersiowej). Wówczas pewnie nie udałoby się uniknąć wykonania testu na covida, no bo jest on póki co traktowany jako coś niezwykłego, do czego należy podchodzić w wyjątkowy sposób – powiedział.
„Odporność jest ważniejsza niż się podaje”
Dr Martyka powiedział w wywiadzie, że w obronie przed koronawirusem ważna jest odporność.
– Odporność jest ważniejsza niż się to podaje. A właściwie – nie podaje, bo prawie się o tym nie mówi. Prawidłowe funkcje organizmu, to większa odporność. Aby organizm prawidłowo funkcjonował to musi być odpowiednio traktowany – stwierdził.
Dodatkowo Martyka powiedział, że „ważną sprawą jest odpowiednia flora bakteryjna jelit, tak często niszczona nadmierną antybiotykoterapią. Nie można zapominać o aktywności fizycznej, ruchu na świeżym powietrzu (kwarantanna i maseczki działają odwrotnie), unikaniu szkodliwych czynników, niezdrowych używek itp.”.
Źródło:: Radio RDN Małopolska